W ogrodzie zmysłów - DOTYK

2 lipca 2019





Cóż...wszystko w  biegu, większość z nas wciąż goni. Mam wrażenie, że czas ucieka i pędzi w zastraszającym tempie. Dzieciom natomiast powtarzamy: wolniej, spokojnie, pomalutku, mamy czas… Coraz częściej wydaje mi się, że jestem w jakimś przedszkolnym MATRIXIE i poddaję się po długiej wewnętrznej walce tej pedagogicznej hipokryzji.


Tak jak „dzieci i zegarki nie mogą być stale nakręcane”, tak samo i nauczycielom trzeba dać czas na chodzenie i spokojne przemyślenia - co warto, a co się opłaca… tylko trzeba do tego pedagogicznie dorosnąć.  Ja bez przerwy rozmyślam, kalkuluję, wmawiam  sobie: tak to już jest; „coś za coś” i coraz częściej stwierdzam, że nie zawsze warto angażować całej siebie w przygotowanie przefantastycznych multi-zajęć. Nie trzeba kupować drogich, kolorowych i świetnie wykonanych pomocy dydaktycznych, by zadowolić współczesne przedszkolaki i  zaspokoić ich zabawkowy konsumpcjonizm…

Szczególnie w poniedziałki zmagam się z koniecznością rozładowania  u dzieci napięcia. Co tydzień walczę sama ze swoją nauczycielską naturą, co niedzielę wieczorem przepycham się z myślami kłębiącymi się w głowie: co bardziej warto? Na siłę organizować zabawy stymulujące rozwój słownictwa, kompetencji matematycznych, zainteresowań technicznych? Dochodzę do wniosku, że to się nie uda, że moja energia zdecydowanie nie wystarczy,  że moje baterie i tak wcześniej się rozładują niż akumulatorki moich przedszkolaków. Zatem, jak w każdy poniedziałek zaspokajam nieodpartą potrzebę „nadruchu” eksploatując fizycznie dzieci  poprzez „wyżywanki i wściekanki” przy energetycznej muzyce. Od niedawna wiem na pewno, nie tego w poniedziałki oczekują…

Przebodźcowane, przetabletyzowane, przetelofinizowane, przetelewizjowane dzieciaki potrzebują kontaktu ze światem rzeczywistym, czekają na ukojenie zmysłów, uspokojenie po wszystkim „prze…”, łakną bliskości z czymś realnym.

Niezwykle prostym sposobem, zbliżającym dzieci do bezpośredniego obcowania z naturą, strukturą, różnorodnością dotykowych doznań jest niekomercyjna ścieżka sensoryczna. Ta zmysłowa  droga do świata wrażeń dotykowych jest zdecydowanie tym, co wychodzi naprzeciw potrzebom niemal wszystkich dzieci. Coraz więcej z nich potrzebuje dostymulowania, głębszych doznań czuciowych. Choć są i takie, które zdecydowanych bodźców będą raczej unikać, wybierając w zamian delikatną strukturę miękkiej gąbki, wacianego puszku czy miękkość flaneli i polaru.

Zaczęło się prosto, najprościej, od tego, co oczywiste: szyszki, kamienie, żołędzie, kasztany, trawa, siano, fragmenty kory, pocięte na plastry pieńki drzew,  gałązki suche i świeżo ścięte, fasola „Jaś”, ciecierzyca, groch. Z uwagi na różnorodną strukturę tych darów natury, niektóre z nich warto ukryć w poszewkach na małe poduszki: kłujące szyszki czy ostre kamyczki nie zrobią krzywdy przez warstwę materiału, a cienka bawełna do końca nie stłumi efektów czuciowych. Pomiędzy „stacjami” warto poukładać elementy wzięte „z życia codziennego”: nakrętki po napojach, wytłaczanki po jajach, skrawki materiałów o różnych strukturach, styropian, gąbki, „druciaki” do zmywania, liny, sznurki, gazetowe kulki i całą masę innych pozornie nieprzydatnych rzeczy.

Ta  „droga dla bosych stópek” stale będzie się wydłużać, wciąż przychodzą nowe pomysły i materiały, które stanowią niezwykłą dotykową przygodę, są źródłem nowych doznań. Na początek dzieci mogą iść dziecko za dzieckiem, następnie można je połączyć w pary i jednemu z przedszkolaków zasłonić oczy (drugie przeprowadza). Warto przejść ścieżkę kilka razy, od czasu do czasu pomieszać kolejność elementów. 

Na koniec warto porozmawiać z dziećmi o ich odczuciach i wrażeniach, wspólnie pomyśleć, co jeszcze mogłoby się pojawić na przedszkolnej dróżce zmysłów dotykowych. Tak sensorycznie pobudzane przedszkolaki rozwijają równowagę, usprawniają motorykę dużą, pobudzają  swoją wyobraźnię dotykową i są gotowe, do podejmowania aktywności intelektualnej w sposób niewymuszony, naturalny, po prostu normalny. Zachęcam, żeby elementy ścieżki leżały gdzieś w zasięgu ręki, niech będą już zawsze „w pogotowiu”. Ty również możesz chodzić razem z dziećmi, wszystkim nam potrzebny jest przecież czas na chodzenie :-)






Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia