Jestem tą szczęściarą, której dzieciństwo przypadło na lata 90. Większość wolnego czasu spędzałam bawiąc się na łonie przyrody. Tajemnicze zakamarki ukryte wśród krzaków, mroczne wąwozy, przydrożne drzewa czy małe bajoro, które powstało po burzy, dawały nieograniczone możliwości do tego, aby bawić się, poznawać, odkrywać nieznane. Może dzisiaj dzieci mają dużo więcej atrakcji, uwagi dorosłych, zajęć dodatkowych, ale niezmienne jest to, że jeśli pada hasło „idziemy na plac zabaw”, na buziach pojawia się uśmiech, słychać okrzyki zadowolenia i ogólne poruszenie.
Podczas zabaw organizowanych na świeżym powietrzu często znajdujemy ciekawe okazy przyrodnicze. Zebrane podczas spaceru rośliny wykorzystujemy do stworzenia zielnika, a zaobserwowane owady stają się inspiracją do działań plastycznych. Zabawą, która przyniosła nam dużo radości było wcielenie się w poszukiwaczy skarbów przyrody. Każde dziecko miało za zadanie wyszukać wskazane eksponaty. Do posegregowania okazów posłużyły nam wytłaczanki po jajkach. Jednocześnie uczyliśmy się odczytywać symbole, poszerzaliśmy nasze słownictwo, ćwiczyliśmy koncentrację uwagi.
W naszym ogrodzie rośnie mnóstwo roślin ozdobnych, w tym kwiatów, które również wykorzystujemy podczas zajęć dydaktycznych. Wiosną tworzyliśmy „mobilne bukiety”, do tej pracy wykorzystaliśmy kawałki tektury, na której narysowane były dzbanki. W tekturowych obrazkach zrobiliśmy kilka otworów, w które mogliśmy wkładać zerwane w ogrodzie kwiaty, trawy, patyki, piórka czy też inne znaleziska. Najfajniejsze było chyba to, że elementy można było dowolnie zmieniać i za każdym razem powstawała inna kompozycja.
W pogodne dni nasz przedszkolny trawnik staje się „dywanem”, na którym dzieci pracują z freblowskimi darami.
Jedną z ulubionych aktywności na przedszkolnym placu zabaw jest budowanie tzw. „bazy”. Dzieci do stworzenia takiego miejsca wykorzystują znalezione gałęzie, skrzynki, opony, deski, itp. Niejednokrotnie „bazy” trzeba bronić, aby nie została przejęta przez dzieci z innej grupy. Taka zabawa konstrukcyjna uczy współpracy oraz zacieśnia relacje w grupie. Dzieci uczą się również rozwiązywać sytuacje trudne, konfliktowe.
Pisząc ten tekst zaczęłam sobie zadawać pytanie: Czy to nie paradoks, że w pomimo tego, że tak dużo obecnie mówi się o ochronie środowiska, to nasza więź z naturą coraz bardziej się rozluźnia? Uświadomiłam sobie również przy tym coś ważnego: Pracując z najmłodszymi mam moc zatrzymania tego procesu. Zabawy outdorowe dają mi możliwość realizowania podstawy programowej przy wykorzystaniu prostych środków i nigdy się nie znudzą. Wiem, że to dobry kierunek!
Nauczycielka Przedszkola nr 43 w Lublinie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz